Mówili mi, że fajna ta nasza dieta.. I że desery dobre. A potem ze smutkiem dodawiali "ale triamisù to już nam teraz nie zrobisz".. Bo tiramisu to zawsze był mój popisowy deser, bardzo lubiany przez gości..
Rzeczywiście- biszkopty, amaretto, kawa, tłusty krem- to zestawienie nie brzmi zbyt montignacowo.. Ale po przemyśleniu sprawy- da się!
Najpierw upiekłam biszkopt- ten sam, co na makowca.
- 110 g zmielonych migdałów;
- 70 g fruktozy;
- 4 jajka podzielone na białko i żółtko;
- 1 całe jajko.
4 żółtka ubić z fruktozą aż zgęstnieją. Dodać zmielone migdały i całe jajko. Ubić białka i połączyć delikatnie z masą. Wlać do wyłożonej papierem do pieczenia formy (u mnie kwadratowa 24x24cm), piec do zezłocenia- jak na zdjęciu. Po wystudzeniu wycinamy z niego pożądane kształty.
Pewnie zastanawiacie się, czemu u mnie wszystko takie kwadratowe. Cóż, mam kwadratowe talerzyki, lubię symetrię i mam (na razie) jeden kształt pierścieni. Jest to super rozwiązanie do przygotowywania pojedynczych porcji - można w nich piec, chłodzić, mrozić, można nimi wycinać, a gotowe porcje wyjmuje się łatwo dzięki specjalnej wypychaczce.
Można oczywiście tiramisù zrobić w dużym naczyniu. Jak się porządnie zrobi krem, to pociąć je na porcje to żaden problem.
Zaparzamy szklankę bezkofeinowej, mocnej kawy, (nie-ortodoksi zaparzają normalną kawę, w końcu tiramisù ma być na przebudzenie), dodajemy kilka kropel ekstraktu migdałowego i nasączamy pierwszą warstwę biszkoptów. Przygotowujemy krem:
- 4 żółtka;
- 5 łyżek fruktozy
- 500g serka mascarpone;
- 2 białka.
Żółtka ubić z cukrem. Ubijanie musi być jak najkrótsze, aby wytworzyło się możliwie mało pęcherzyków powietrza. Mascarpone dokładnie wymieszać z żółtkami (tu można porządnie przymiksować), a potem, bardzo delikatnie z pianą. Mocne miksowanie 1 i 3 etapu to najczestszy błąd przy wykonywaniu tiramisù - dużo powietrza spowoduje to, ze tiramisù stanie się bardzo rzadkie i po wyjęciu z naczynia się nam rozpłynie.
Krem nakładamy na nasączone biszkopty, wyrównujemy, posypujemy (przez sitko) warstwą kakao. Układamy kolejną warstwę biszkoptów, nasączamy kawą i znowu krem i kakao. Tiramisù najlepiej zrobić dzień przed podaniem- smakuje obłędnie jak postoi przez noc w lodówce.
Migdałowe biszkopty świetnie nasączają się kawą, według mnie lepiej niż tradycyjne długie biszkopty, które po nasączeniu często tracą kształt i stabilność. Tiramisù na biszkoptach migdałowych spokojnie można było chwycić i podnieść. No i ten smak.. Polecam!